wtorek, 19 maja 2015

Czego chciałabym się nauczyc od swojej córki (WB2)

Czekają zaległe prace do pokazania na blogu, a tu znów Ula Phelep kusi swoim nowym wyzwaniem. Lubię ten dreszczyk emocji, gdy rano czekam na nowego posta Uli, a  potem sprawdzam jak inne osoby podeszły do tematu. Po pewnych wahaniach zdecydowałam się przyłączyć do wyzwania od drugiego dnia. Dzisiejszy temat to "Tego chciałabym się nauczyć". Zamiast snuć marzenia o tym, by posiąść umiejętności, których nie posiadam jak rysowanie pływanie czy skoki na spadochronie (kiedyś mi się marzyły, a co), postanowiłam napisać, czego mogłabym się nauczyć od mojej rocznej córeczki. W różnych sytuacjach zaskakuje mnie i zachwyca jej naturalność czy bezpośredniość. Obserwując ją, mogę zobaczyć jak wiele zmienia się w człowieku pod wpływem środowiska i wychowania. Przecież te cechy, kiedyś posiadałam i zatraciłam je gdzieś po drodze do dorosłości. Teraz mam możliwość nauczenia się wielu rzeczy od mojej córki.

Rzeczy, których warto się uczyć od małego dziecka:
- umiejętność okazywania uczuć - mało jest równie rozczulających rzeczy jak uśmiech dziecka, gdy Cię widzi (nieważne że widziało Cię sekundę temu, gdy chowałaś się za kanapą, by zza niej zaraz wyskoczyć), wyciągnięte do Ciebie rączki, gdy chce się przytulić czy wesprzeć (w końcu mama jest najlepszą podporą przy nauce chodzenia czy wstawania), pierwsze wołanie "Mamo" - a gdy się dorasta to czasem tak ciężko jest przytulić drugą osobę, powiedzieć, że się kocha
- okazywanie emocji - gdy jest mu źle, płacze, a gdy jest dobrze, uśmiecha się, śpiewa, gaworzy, tańczy - dziecko nie przejmuje się konwenansami, czy coś wypada, nieważne czy jest w domu czy na ulicy pokazuje w taki sposób, jaki potrafi, co właśnie czuje, a tymczasem gdy dorastamy to często ukrywamy nasze emocje i nie mówimy o tym, co nas boli
- brak zahamowań w kwestii uśmiechu - dziecko nie zastanawia się nad tym, ile ma zębów, czy są szczerbate czy może dostatecznie białe, gdy dziecko się uśmiecha, to całą buzią, i to jest właśnie piękne
- próbowanie do skutku - pomimo wielu upadków, ponownie próbuje siadać, wstawać, wspinać się, chodzić, aż się w końcu tego nauczy, determinacja godna podziwu, bo ile razy mówimy "nie uda się" już po pierwszej próbie, albo nawet w ogóle nie zaczynając
- proszenie o pomoc - gdy maluszek nie może zasnąć, płacze i wyciąga ręce do rodzica, podobnie gdy uczy się nowej umiejętności wyciąga rączki, by pomóc w przejściu paru kroczków czy wspięciu się na kanapę - a ja tymczasem z proszeniem o pomoc mam duży problem
- cieszenie się prostymi sprawami - nawet papierek czy butelka potrafią naszego malucha zająć na długi czas, nie musi mieć markowych zabawek czy super gadżetów, każdy przedmiot potrafi go zainteresować, bo pozwala poznać świat - no właśnie gadżety...
- duża ruchliwość - czasem ciężko za takim maluchem nadążyć, więc warto sie zastanowić czy aby za mało nie ruszamy się i ćwiczymy
- życie chwilą - bez zastanawiania się czy znowu się przewróci, czy ból ząbka nie powróci, co będzie się działo jutro, dziecko zatraca się w zabawie, cieszy obecnością rodziców, śmieje się podczas łaskotania czy przytulania - a gdy się dorasta to tyle rzeczy nas pochłania, że zapominamy być tu i teraz, myślimy o rachunkach, praniu, chorobach, zamiast cieszyć się z tego, że możemy spędzić daną chwilę z dzieckiem i obserwować jak się rozwija.

A wy co byście jeszcze dodali?


2 komentarze:

Mama Sokole Oko pisze...

Zgadzam się z Tobą. Od naszych dzieci możemy się naprawdę wiele nauczyć. Każdy ma coś w sobie z dziecka, ale nie zawsze pozwalamy sobie na spontaniczność, uśmiech...

taja.85 pisze...

Trochę zapominamy ale patrząc na maluchy można sobie przypomnieć jaki byliśmy. Trochę szkoda że o tej dziecięcej stronie nas zapominamy.