Za co lubię jesień? Za sezon dyniowy i szelest liści. Dziś krótko, bo wyzwanie było zdjęciowe. Ze względu na sugestie dotyczące zdjęcia, które miało mnie przedstawiać, że jakoby jestem za mało widoczna, wybrałam tym razem zdjęcie, gdzie widać całą twarz. Zdjęcie zrobiono w Parku Solvay w Krakowie. Bardzo miło wspominam tą sesję robioną z moim, wówczas jeszcze przyszłym, mężem.
To już ostatni dzień wyzwania Uli. Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Czekam na kolejne wyzwanie.
7 komentarzy:
Zapomniałam o dyniach, uwielbiam je przecież i zupki z nich też, pycha.
Szelest i zapach liści!
Dziękuję gorąco za udział w wyzwaniu! :*
Pozdrawiam
Ula
Ja także uwielbiam dynie a szczególnie pyszny krem z dyni, idealny na jesienne wieczory :)
Jesień jest świetna i te dynie, ach :)
O tak, szelest liści i piękne jesienne kolory :)
A ja nigdy nie jadłam nic dyniowego!
Szelest liści również lubię. :) Jak Magda nigdy nie jadłam nic dyniowego, ale jedna mała czeka na mnie w kuchni, więc pierwszy raz przede mną. :)
Prześlij komentarz