Gdy przeczytałam pierwszy raz temat wyzwania: "Jestem egoistką, bo..." Pomyślałam o co chodzi, w końcu chyba ostatnim określeniem, jakie miałabym wybrać dla siebie, byłoby egoistka. O czym mam zatem napisać? Gdy zaczęłam nad tym myśleć, to uznałam, że tak naprawdę wymaga to ode mnie zmiany pojęć. Egoizm oznacza przecież myślenie o sobie. W pierwszej chwili kojarzy się negatywnie, ale czy rzeczywiście tak jest? Dlaczego oczywiste wydaje nam się, że mamy poświęcać czas rodzinie, przyjaciołom, pracy, a zapominamy tak często o sobie?
Przyglądam się czasem mojemu mężowi, który zaraz po przyjściu do pracy beztrosko zasiada do czytania książki, nie zastanawiając się, czy nie powinien najpierw zabrać się za sprzątanie czy gotowanie obiadu. Zapomina o całym świecie i pogrąża się w lekturze. Tymczasem mój umysł jest czasem tak zaprzątnięty rzeczami, które powinnam zrobić, że ciężko jest mi przez 15 minut spokojnie pobawić się z córką, by się choć raz nie oderwać, by zrobić herbatę, przygotować jej jedzenie na potem czy nie zabrać się za czyszczenie zabawki, bo zauważyłam, że jest brudna. Wściekam się czasem na męża, ale tak właściwie to mu chyba bardziej zazdroszczę takiej umiejętności wyłączenia się. Oczywiście są obowiązki, które trudno zignorować jak gotowanie, przewijanie córki czy karmienie jej, natomiast staram się teraz być częściej "tu i teraz". Rzeczy, które mam zrobić, zapisuję w planerze, by nie musieć wszystkiego pamiętać. Gdy siadam przed komputerem, sprawdzam, co planowałam dziś zrobić - zapłacić rachunki czy może napisać notki na cały tydzień. Planując swój tydzień, planuję także czas dla siebie. Ustaliłam sobie jeden konkretny wieczór, w którym robię coś dobrego dla siebie. Może to być obejrzenie filmu czy chwila spokojnej lektury. Robię też sobie odprężającą, magnezową kąpiel, czasem maseczkę. Staram się też przygotować sobie świeżo wyciskany sok z owoców oraz warzyw bądź odżywczy koktajl.
Do zmiany myślenia przekonał mnie jeden z moich ulubionych blogów. W blogu Pani Swojego Czasu nie są dla mnie najważniejsze rady dotyczące zarządzania czasem, bo z tym radzę sobie całkiem nieźle. Podoba mi się idea, by tak zarządzać czasem, by mieć go na to, co najważniejsze: dla rodziny i dla siebie. W końcu to, co mamy najcenniejsze to czas. Miejmy odwagę, by poświęcić go czasem również dla siebie.
Do zmiany myślenia przekonał mnie jeden z moich ulubionych blogów. W blogu Pani Swojego Czasu nie są dla mnie najważniejsze rady dotyczące zarządzania czasem, bo z tym radzę sobie całkiem nieźle. Podoba mi się idea, by tak zarządzać czasem, by mieć go na to, co najważniejsze: dla rodziny i dla siebie. W końcu to, co mamy najcenniejsze to czas. Miejmy odwagę, by poświęcić go czasem również dla siebie.
4 komentarze:
Mężczyźni mają w naturze to czego my kobiety musimy się uczyć. Potrafią się totalnie odłączyć i o niczym nie myśleć:) Też mnie to denerwuje w moim mężu, ale równocześnie mu zazdroszczę.
To fakt, faceci potrafią tak bardzo się wyłączyć, że nic nie słyszą ;P
Gdyby mój partner po powrocie z pracy nie zajmował się dzieckiem to bym kota dostała.
A mój Mąż - po powrocie z pracy, najpierw zajmuje się dziećmi ;) Wyłącza się razem ze mną... gdzieś koło północy, jak mamy wszystko ogarnięte ;)
Myślę sobie, że należy -zamiast zazdrościć mężom/partnerom - poprosić ich do bardziej czynnego udziału w domowych obowiązkach. Na pewno nie będzie to łatwe, jak są przyzwyczajeni do "wyłączania", ale wtedy nie trzeba stawać na głowie, by wygospodarować trochę czasu dla siebie ;)
Pozdrawiam, J.
Prześlij komentarz