Dwa lata temu w weekend majowy urządzaliśmy naszej córce osobny pokój. W tym roku także wykorzystaliśmy te kilka dni wolnego, by odświeżyć pokój dziecięcy i przeprowadzić do niego młodszego synka. Postanowiliśmy zrobić tą zmianę jak najmniejszym kosztem. Mąż sam pomalował ściany. Wykorzystaliśmy też dotychczasowe meble i dekoracje.
Co się zmieniło?
- wcześniej ściany były pomalowane na jasnozielony i jasnożółty, teraz zdecydowaliśmy się na żywszy - żółty kolor ścian, w pokoju jest jedno okno balkonowe, więc kolor miał dać więcej światła, poza tym było już trochę żółtych akcentów w poprzednim wystroju i nie chciałam wprowadzać kolejnego koloru
- oczywiście przybyło łóżeczko synka, żeby było więcej miejsca na zabawę nie wymieniliśmy łóżka córce, planujemy potem wymienić dziecięce łóżeczka na łóżko piętrowe, uznaliśmy, że jeszcze na takie łóżko za wcześnie (starsza córka ma trzy lata)
- pozbyliśmy się mało funkcjonalnej skrzyni, w jej miejsce ustawiliśmy regał na zabawki
- ponieważ stolik był już trochę zniszczony (żałuję, że kupiłam z drewna sosnowego zamiast z płyty, robią się na nim wgłębienia od rysowania kredkami), okleiłam blat czarną tapetą do mebli
- pomalowałam na biało dodatkową drewnianą ramkę, by powiesić obok siebie dwa obrazki, ostatecznie wykorzystałam obrazki, które już kiedyś drukowałam
- kupiłam nowy kosz na zabawki w Ikei, bo pasował wzorem do poduszki i kosza, który sama kiedyś uszyłam.
Jestem zadowolona ze zmiany. Pokój jest teraz jasny i wesoły. Udało mi się upchać w nim prawie wszystkie zabawki dzieci, dzięki czemu dzieci chętniej bawią się w pokoju i mniej okupują salon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz